a jak to się w ogóle zaczęło..

co nas ukształtowało..

Zanim powstała nasza marka pracowaliśmy w różnych pracowniach małych i dużych.. i mało brakowało a zostalibyśmy restauratorami..bo prowadząc własną kawiarnię na starym rynku w Poznaniu zakochaliśmy się w codziennej, jazzowej atmosferze pachnącej świeżo pieczonym na barze ciastem. Niestety architektura dopomniała się o nas,

co poskutkowało powstaniem naszego autorstwa kilku kawiarni.. i dalej poszło już samo..

Tu się też poznaliśmy, gdy ON zatrudnił JĄ. Nie.. nie na studiach..tam skupieni byliśmy na tym by zostać dobrymi architektami, nie zauważając się kompletnie.

Ale przestrzeń kawiarni sprzyjająca, jak widać, poznawaniu się nawzajem :) nauczyła nas również otwartości i tworzenia bliskich relacji w kontaktach z ludźmi..naszymi klientami.

Pracowaliśmy nad dużymi inwestycjami i tymi całkiem malutkimi, ale zawsze w duchu innowacji i ekologii.. Tak powstał szpital, olbrzymia hala produkcyjna z biurowcem w standardzie pasywnym, sukcesem przeprowadzona renowacja obiektów zabytkowych z zastosowaniem ekologicznych materiałów, w końcu pierwsza praca z drewnem i drewniana konstrukcja kopuły, rewitalizowanej na widokową, wierzy ciśnień..a wszystko wówczas było pionierskimi posunięciami..

I trochę skłamalibyśmy, że to był nasz pierwszy kontakt z drewnem.. bo ON już jako dziecko rwał się do pomagania tacie na warsztacie stolarskim, a każda próba oderwania go kończyła się płaczem.. nie wiedział jeszcze jak bardzo zapach drewna w przyszłości zdeterminuje jego patrzenie na świat..

ONA z kolei pomagała tacie inżynierowi budownictwa dumnie trzymając taśmę pomiarową. Uradowana dziewczynka z warkoczami i plac budowy?..kobieta na budowie to do dziś jest rzadki widok..ale ONA od zawsze wolała spodnie od spódniczki. Tak tatowie wprowadzili nas (mimowolnie) w swoje światy zawodowe.

Nie zapominając o mamach.. które wyśmienicie gotowały,grabiły grządki w ogródkach, pracując i prowadząc własne biznesy stając się wzorem we wszystkich innych dziedzinach. Mamy przecież ogarniają wszystko...

OBOJE  zresztą leżąc na kanapach, przy ukradzionej z biblioteczki zbyt poważnej książce, wpatrywaliśmy się w drewniane sufity naszych domów. Bo rodzice też kochali drewno i naturalne materiały..więc i kamień i parkiety kształtowały nasz młodzieńczy gust.

Więc czym skorupka nasiąknie za młodu..takich architektów wyda :)

Z dzieciństwa w dorosłość wnieśliśmy też mnóstwo pasji, które ukształtowały w nas determinację, parcie pod prąd i radość w kontakcie z naturą.

Gdy On wybijał zęby z miłości do MTB (rowery i góry..coś jak Maja Włoszczowska).. ONA zmagała się z wiatrem i męską załogą pod żaglami.. (niczym Kusznierewicz).

ON zawsze doceniał to co najlepsze, więc jak nie zdołał kupić swojego wymarzonego roweru to po prostu.. zbudował go sobie sam. Nie uznawał więc i nie uznaje rzeczy niemożliwych..określając się mianem realnego optymisty..A paląc się do bycia architektem swój pierwszy projekt sprzedał już w szkole średniej.

Po babciach i ciociach JEJ pozostała pasja do szycia (babcia krawcowa), haftowania, szydełkowania.. muzyką, pasją do fotografii (jeszcze tej analogowej..z kliszami i wywoływaniem zdjęć w ciemni :) ) i żagli zaraził JĄ tata. Jak przystało na córkę absolwenta szkoły muzycznej, nauczenie się gry na gitarze pozwoliło zachować rodzinny honor i dodatkowo pomóc utrzymać żeglarskiego ducha po sezonie... Dziadek biolog hodujący w swoim tajemniczym pokoju jedwabniki, pokazał co to jest skrupulatna dokładność gdy podziwiała jego precyzję rąk i spokój podczas tworzenia zielników. Rysunek i malarstwo rozkminiła już latami sama..męcząc co chwila rodziców o potrzebne materiały do nowych technik.

Miłość do zwierząt, których w NASZYCH domach było całe mnóstwo i do przyrody, za sprawą wakacji spędzanych na wsi oraz pośród gór, jezior i lasów, przyszła naturalnie sama..

Patrzyliśmy w przyszłość ale nie wiedzieliśmy, że kiedyś nasza pomysłowość, ciekawość i inność w postrzeganiu świata przekształci się w coś wyjątkowego.

Gdy przyszedł czas na własny dom, życie zastopowało nas poważnym zdrowotnym doświadczeniem, z którego wyciągnęliśmy wnioski, nie tylko przekładając je na życie prywatne ale i zawodowe. Dwa lata własnych  "podyplomowych" studiów i przygotowań zaowocowały autorskim projektem.

I tak powstał pionierski obiekt..ekologiczny, drewniany, bezpieczny (bo zdrowy), który do dziś stanowi dla nas bazę, z której wyciągnęliśmy wiedzę i doświadczenie by projektować i budować właśnie tak jak robimy to teraz.. tak rozpoczęła się nasza historia i tak stworzyliśmy nasz dom..DOM ARCHITEKTÓW